Świety Jan XXIII "Dobry"

Angelo Giuseppe Roncalli (urodzony w Sotto il Monte, 25 listopada 1881 roku, zmarł w Watykanie, 3 czerwca 1963 roku) herb

Syn Giovanniego Battisty Roncalli i Marianny Giulii Mazzolla.

Papież, Biskup Rzymu, Wikariusz Jezusa Chrystusa, Następca i Książę Apostolski, Najwyższy Biskup Kościoła, Patriarcha Świata, Prymas Włoch, Arcybiskup i Metropolita Prowincji Rzymskiej, Suweren Państwa Watykańskiego od 28 października 1958 roku do 3 czerwca 1963 roku.

Konklawe po śmierci Piusa XII zaczęło się 25 października 1958 roku. 29 października wyłoniony został w wyborach Jan XXIII. Przyjął to imię, choć na początku XV stulecia istniał już papież Jan z tą samą liczbą XXIII, wybrany by położyć kres wielkiej zachodniej schizmie, choć ówcześnie było już dwu papieży. Sobór w Konstancji zarządził jego depozycję. Ponieważ nie figuruje w niektórych katalogach papieskich wybrany Angelo Giuseppe Roncalli nazwał się Janem XXIII. Dzięki otwartości na świat i ludzi oraz poczuciu humoru ten wykształcony poliglota, a zarazem dobrotliwy i prostoduszny człowiek, otworzył nowy rozdział w dziejach papiestwa. Pod względem stylu sprawowania władzy był przeciwieństwem autorytarnego Piusa XII: łamał etykietę, spacerując po Rzymie i serdecznie rozmawiając z napotkanymi ludźmi, podróżował samochodem i koleją, odwiedzał chorych i więźniów. Przyjmując imię Jan XXIII, uznał, że jego poprzednik o tym imieniu z XV wieku był antypapieżem, którego usunięcie doprowadziło do przezwyciężenia kryzysu zwanego Wielką Schizmą Zachodnią.

Przyszedł na świat w 1881 roku w wiosce Sotto il Monte koło Bergamo. Jego ojciec, rolnik, początkowo nie posiadał własnej ziemi, był jedynie dzierżawcą u miejscowego hrabiego. Mieszkali w jednym domu z czterema innymi rodzinami. Dopiero z czasem dorobił się 27 akrów i wielkiego, kamiennego domu, w którego pokojach czuć było z podwórza zapach zwierząt. Rodzina jednak była tak liczna (trzynaścioro dzieci), że w domu się nie przelewało. - Pochodzę ze skromnej rodziny. Przywykłem do życia w błogosławionym ubóstwie, pozbawionego nadmiernych wymagań, a sprzyjającego rozrostowi tych szlachetnych cnót, które przygotowują człowieka do najwyższych osiągnięć - pisał po latach. Urodzony w biednej i wielodzietnej rodzinie, zdobył sobie prawo do studiów dzięki swym uzdolnieniom. Ukończył je w Rzymie doktoratem z teologii. 10 sierpnia tego samego 1904 roku został w Rzymie wyświęcony na kapłana. Biskup jego rodzimej diecezji Bergamo powołał go na swego sekretarza i zlecił mu ponadto wykłady w seminarium duchownym z zakresu historii Kościoła, patrologii i apologetyki. Po przyjęciu święceń kapłańskich został sekretarzem biskupa Bergamo, księcia Radini Tedeschiego, podejrzewanego w Watykanie o liberalizm.

Nigdy natomiast w domu Roncallich nie brakowało wiary. - Nie pamiętam takiej chwili, żebym nie chciał służyć Bogu jako ksiądz - wspominał już jako papież. Najbardziej pragnął być zwykłym wiejskim proboszczem. Marzenie to nigdy się nie spełniło. Za to, gdy został papieżem, nazywano go "proboszczem świata".

Choć początkowo nauka nie szła mu najlepiej, to z czasem się poprawił do tego stopnia, że został wysłany z Bergamo na studia do Rzymu. Pasjonowała go historia Kościoła. Przez dużą część życia badał i opisywał historię wizytacji św. Karola Boromeusza w Bergamo - ostatni tom wydał już jako papież! Po doktoracie z teologii (w wieku 22 lat!) i święceniach kapłańskich w 1904 roku został sekretarzem ordynariusza Bergamo. Stopniowo biskup Giacomo Maria Radini-Tedeschi powierzał mu kolejne obowiązki: wykładowcy (historii Kościoła, patrologii, apologetyki) w seminarium, redaktora naczelnego czasopisma diecezjalnego i opublikował kilka monografii, itp. Gdy wybuchła I wojna światowa. Podczas I wojny światowej był porucznikiem-kapelanem przy szpitalu wojskowym w Turynie. Benedykt XV mianował go prefektem Towarzystwa Rozkrzewiania Wiary na Wiochy i prałatem domowym. Nie tylko spowiadał i czuwał przy konających w szpitalach, ale także na polach bitew. W razie potrzeby bywał też sanitariuszem. To doświadczenie naznaczyło go na całe życie i miał je w pamięci, gdy krótko przed śmiercią przygotowywał swą słynną encyklikę "Pacem in terris" (Pokój na ziemi). Po wojnie założył w Bergamo dom dla studentów, a w 1921 roku objął kierownictwo Dzieła Rozkrzewiania Wiary we Włoszech. W 1925 roku mianował go Pius XI wizytatorem apostolskim w Bułgarii, otrzymał również godność tytularnego arcybiskupa Areopolis w Palestynie. Po dziewięcioletniej działalności w Sofii został delegatem na Grecję i Turcję, najpierw w Stambule, a od 1937 roku w Atenach.

W czasie II wojny światowej zapobiegał deportacjom Żydów i niósł pomoc głodującej ludności. Został nuncjuszem apostolskim we Francji, gdzie zmagał się z problemem biskupów kolaborujących z reżimem Vichy. 23 grudnia 1944 roku Pius XII mianował go nuncjuszem we Francji. Tam po wycofaniu się oddziałów niemieckich powstała dość przykra sytuacja: dotychczasowy nuncjusz kolaborował z marszałkiem Petainem, w związku z czym nowy rząd francuski nie mógł go zaakceptować. Rząd ten domagał się też dymisji 33 biskupów francuskich obwinionych o to samo. Nowemu nuncjuszowi Roncallemu udało się temu zapobiec i złagodzić napięcia we Francji.

Był pierwszy od 600 lat przedstawicielem papieskim w Bułgarii. Podróżując nieraz konno lub wózkiem ciągniętym przez kucyki odwiedzał małe wspólnoty katolickie w górach... Nawiązywał też kontakty z dominującym Kościołem prawosławnym. Nauczył się nawet przemawiać po bułgarsku. Spotkała go jednak dotkliwa porażka natury dyplomatycznej: wbrew ustaleniom, wynegocjowanym przez Roncallego, prawosławny car Bułgarii, ożeniony z katoliczką, córką króla Włoch, powtórzył ich katolicki ślub w cerkwi, a później kazał ochrzcić w obrządku prawosławnym ich córkę.

Mimo to arcybiskupa spotkała promocja: wkrótce przeniesiono go delegatury apostolskiej w Turcji i Grecji. Odbudowywał tam relacje z ekumenicznym patriarchatem Konstantynopola. W czasie II wojny światowej udało mu się doprowadzić do tego, że alianci przepuścili przez morską blokadę statki ze zbożem dla głodujących Greków. Z kolei na rządzie tureckim wymógł zgodę na przepuszczenie przez cieśninę Bosfor statków z Żydami z Europy środkowo-wschodniej, uciekającymi spod hitlerowskiej okupacji, tym samym ratując im życie. Załatwiał im tureckie wizy tranzytowe i wystawiał fałszywe metryki chrztu. Za tę ostatnią działalność - zdaniem Barucha Tenembauma z Fundacji Wallenberga - powinien otrzymać tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Był także wikariuszem apostolskim Stambułu, a więc biskupem dla mieszkających tam katolików, dla których głosił kazania po turecku.

Dwadzieścia lat spędzone na Bałkanach, poznanie prawosławia i islamu, uwrażliwiły go na potrzebę jedności chrześcijan, otwarcia Kościoła na ludzi inaczej wierzących i myślących. Kontynuował tę linię jako nuncjusz apostolski we Francji i pierwszy stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy UNESCO. - Dzielą nas poglądy? Przyzna pan, że to tak niewiele - przekonywał znanego antyklerykała. Był wtedy częstym gościem Seminarium Polskiego w Paryżu. Gdy przyszedł po raz pierwszy, furtian zaanonsował rektorowi jego przybycie, mówiąc: "Przyszedł jakiś gruby proboszcz, Rąkała".

Poza tym uzyskał u władz francuskich zgodę na to, by niemieccy jeńcy wojenni, którzy pragnęli studiować teologię, zgromadzeni zostali w Chartres, co umożliwiło im kontynuowanie studiów. Od 1951 roku był Roncalli jednocześnie stałym obserwatorem papieża przy UNESCO w Paryżu. 12 stycznia 1953 roku został arcybiskupem (patriarchą) Wenecji i kardynałem. Jak na swych dotychczasowych placówkach, tak i tutaj uważał za swoje główne zadanie służbę duszpasterską.

Był już po siedemdziesiątce, gdy otrzymał kapelusz kardynalski i nominację na patriarchę Wenecji. Kierując jedną z najważniejszych włoskich diecezji, mógł wreszcie być w pełni duszpasterzem. Niestety, spędził tam zaledwie pięć lat, bo po śmierci Piusa XII w 1958 roku niespodziewanie został wybrany papieżem.

W dniu wyboru na papieża, 28 października 1958 roku, był mało znany światu. Poza tym został wybrany "tylko" jako "papież przejściowy". To z perspektywy trwania jego pontyfikatu było zresztą prawdą (sam sobie zdawał sprawę, że w wieku 77 lat nie można liczyć na długi pontyfikat); nie była to jednak prawda w odniesieniu do wagi jego pontyfikatu. Jan XXIII otworzył przed Kościołem nowe i ważne drogi w przyszłość.

Podczas koronacji zgodził się jedynie, aby kardynałowie ucałowali jego pierścień, ale nie kolana i stopy. Na kolejnych konsystorzach umiędzynarodowi! i zwiększył liczbę kardynałów w Świętym Kolegium z 70 do 87, a w motu proprio Cum gravissima postanowił, że każdy kardynał musi być biskupem. Powołał Papieską Komisję ds. Filmu, Radia i Telewizji oraz Papieską Komisję ds. Rewizji Kodeksu Prawa Kanonicznego. Seminarium Ateneum na Lateranie i Angelicum podniósł do rangi uniwersytetów papieskich. Zwołał synod rzymski, na którym omawiano fatalny stan diecezji włoskich. Utworzył Sekretariat ds. Jedności Chrześcijan i podjął dialog z prawosławnymi, protestantami oraz żydami, polecając usunięcie z liturgii Wielkiego Piątku obraźliwych epitetów, np. "perfidni Żydzi".

Można jednak powiedzieć, że do posługi Piotrowej został przez Opatrzność wyjątkowo dobrze przygotowany. W swoim długim życiu był przecież wykładowcą, redaktorem, pracował z młodzieżą, zajmował się animacją misyjną, był dyplomatą i kierował diecezją. Zjeździł sporą część Europy, był też w Ziemi Świętej, Libanie i Afryce Północnej. Dobrze znał Kościół (nie tylko katolicki) i świat. Dzięki podróżom, które lubił, rozumiał, że nie ma jednej obowiązującej wersji bycia chrześcijaninem, bo Kościół dostosowuje się do kultury, w jakiej żyją jego wierni. Miał być papieżem przejściowym. Żartowano, że został wybrany po to, by mianować kardynałem arcybiskupa Mediolanu Giovanniego Battistę Montiniego i szybko umrzeć, zwalniając dla niego tron Piotrowy. Listę nowych kardynałów na pierwszym konsystorzu Jana XXIII rzeczywiście otwierał Montini, który niespełna pięć lat później został jego następcą.

Na początku papieskiego usługiwania wyznaczył sobie trzy zadania. Pierwszym było odbycie synodu dla miasta Rzymu (pierwszego w ogóle dla tego miasta), za którego pomocą chciał nadać nowe impulsy duszpasterstwu i życiu w wierze rzymian. Ten synod diecezjalny trwał od 24 do 31 stycznia 1960 roku. Jego drugim zadaniem było stworzenie nowego kodeksu prawa kościelnego (Codex Juris Canonici). Prace nad nim rozpoczęły się wkrótce po objęciu przez niego urzędu i zakończyły się podpisaniem Kodeksu Prawa Kanonicznego w 1983 roku. Trzecim zadaniem wreszcie było zwołanie II Powszechnego Soboru Watykańskiego pod wpływem spontanicznego natchnienia (jak sam mówił), kiedy 25 stycznia 1959 roku, zaskakując cały świat, przedstawił swój plan kardynałom. Papież podczas zapowiadania tego soboru mówił - jak zwykle o soborze "ekumenicznym": to niekiedy prowadziło do nieporozumień, ponieważ słowo "ekumeniczny" rozumiano w takim sensie, jaki nadaje mu się współcześnie (zjednoczenia Kościołów), nie zaś w znaczeniu, jakie to słowo ma w kontekście soborowym (powszechny). W związku z tym papież wyjaśnił cel tego zgromadzenia: Kościół winien się dostosować do wymogów epoki; 14 czerwca użył z kolei, po raz pierwszy słowa "aggiornamento", otwarcie Kościoła. I dodał: jeśli Kościół rozwiąże to zadanie, to łatwiej będzie mu zaprosić do zjednoczenia się odłączonych braci. Encykliką "Ad Petri Cathedram" pozdrowił niekatolików jako "odłączonych braci i synów", a także obwieścił zwołanie XXI soboru powszechnego, który miał służyć otwarciu Kościoła i dostosowaniu do problemów świata (aggiornamento) oraz podjęciu dialogu z wyznawcami innych religii i niewierzącymi.

Zanim jednak się to stało papież Jan zaczął zmieniać Kościół. Zwołał bowiem Sobór Watykański II (1962-1965), który miał - po raz pierwszy - nikogo i niczego nie potępiać, nie ogłaszać nowych dogmatów wiary, ale przedstawić nauczanie Chrystusa i Kościoła w sposób zrozumiały dla współczesnego człowieka. Jan XXIII wychodził bowiem z przekonania, że należy odróżniać niezmienny depozyt wiary i sposób jego wyrażania, który musi być nieustannie dostosowywany do czasów, w których żyje Kościół. W encyklice "Poenitentiam agere" wezwał do pokuty w intencji dzieła soborowego, a sam - na tydzień przed soborem - udał się z pielgrzymką do Asyżu i Loretto. 11 października 1962 roku przewodniczył otwarciu Soboru Watykańskiego II, ale w obradach osobiście nie brał udziału, ograniczając się tylko do interwencji. W obradach uczestniczyło 1850 ojców soboru, 96 misji reprezentujących rządy i instytucje międzynarodowe oraz 93 niekatolickich obserwatorów z innych Kościołów oraz gości. Zamykając pierwszą sesję, papież zawiesił obrady na dziewięć miesięcy.

Zapowiadając sobór nie miał papież jeszcze żadnego dokładnego programu jego obrad. Papież jeszcze nie zdawał. sobie sprawy z jego doniosłości, uczył się bowiem z tym, iż potrwa on około miesięcy: W Zielone Świątki 1959 roku zaczęła pracować pierwsza komisja przygotowująca sobór. W Zielone Świątki 1960 roku rozpoczął się drugi rozdział przygotowań: papież utworzy dziesięć komisji soborowych, komisję główną i Sekretariat dla Spraw Jedności Chrześcijan, którego kierownictwo objął kardynał kurialny Augustinus Bea. Na wniosek papieża skierowany do biskupów, zakonów, do katolickich uniwersytetów i fakultetów, by składali propozycje tematyczne dla soboru, napłynęła ogromna ilość odpowiedzi. Nie zdążało ich nawet odpowiednio ocenić, kiedy papież 25 grudnia 1961 roku zwołał sobór na rok 1962, a jego rozpoczęcie wyznaczył na 11 października 1962 roku. Na tydzień przed otwarciem soboru papież udał się z pielgrzymką do Loreto i Asyżu, aby modlić się w intencji soboru (była to pierwsza podróż, jaką podjął papież po 100-letniej "niewoli watykańskiej" począwszy od Piusa IX). W sesji otwarcia 11 października wzięło udział ponad 2500 ojców soborowych (papież zaprosił także biskupów pomocniczych); po raz pierwszy w historii 18 niekatolickich Kościołów zgodziło się na zaproszenie papieża wysyłając swych oficjalnych obserwatorów. Pierwsza sesja trwała do 8 grudnia 1962 roku. Na koniec pierwszej sesji padł cień pierwszego zachorowania papieża; drugiej sesji już nie dożył.

Zapraszając niekatolickich obserwatorów na soborowe obrady, papież nie chciał rozstrzygać, kto w przeszłości bardziej przyczynił się do podziału Kościoła, lecz zachęcał do podania sobie rąk w geście pojednania. Chyba dlatego tak bliska mu była działalność Brata Rogera i jego Wspólnoty z Taizé. Jako pierwszy biskup Rzymu spotkał się ze zwierzchnikami innego Kościoła: królową Elżbietą II i arcybiskup Geoffreyem Fischerem ze Wspólnoty Anglikańskiej. To za pontyfikatu Jana XXIII Kościół katolicki wszedł nieodwołalnie na drogę ekumenizmu.

Papież był także bardzo bezpośredni w kontaktach. Słynne były jego wyjazdy z Watykanu, by odwiedzić więźniów czy chore dzieci w szpitalu. Nie chciał być "więźniem Watykanu". Pojechał pociągiem z pielgrzymką do Loreto i Asyżu. Chętnie rezygnował ze sztywnego czytania przemówień po łacinie, aby powiedzieć coś od siebie, po włosku, w dialekcie alpejskich górali spod Bergamo, żywo przy tym gestykulując. Słynne jest jego „przemówienie przy księżycu", gdy wieczorem po otwarciu obrad Soboru, pozdrowił ludzi zgromadzonych pod jego oknem na placu św. Piotra. Nie używał majestatycznego "my", lecz w pierwszej osobie, od serca poprosił: - A teraz wracajcie do domów. Uściskajcie swoje maleństwa jak najczulej i powiedzcie im, że te uściski są od papieża.

Pełen życzliwości wobec ludzi, nie stronił od żartów i z dystansem podchodził do samego siebie. - Moje panie, konklawe to nie konkurs piękności - powiedział kobietom, które dziwiły się jego obfitej tuszy. - Smutny ksiądz jest złym księdzem - mawiał, tłumacząc, że nie może być smutnym ten, kto jest blisko Boga. Tęsknił do kontaktów z prostymi ludźmi. Marzył o tym, żeby choć jeden dzień spędzić w polu ze swymi braćmi. Potrafił także otwarcie wskazywać to, co w Kościele złe. "Jak przykro - mówił kiedyś po włoskich księży - jest żyć z niektórymi współbraćmi, ciągle mówiącymi tylko o zewnętrznej formie posługi kapłańskiej, którym trudno jest wykorzenić z serca nie zawsze skrywane ani skromne pragnienie i szukanie awansów i wyróżnień, którzy przywykli do mówienia o wszystkim w ciemnych barwach, przygotowując sobie przedwcześnie nudną i ponurą starość".

O świętości Jana XXIII świadczą jednak nie tyle jego działania czy bon moty. Są on jedynie zewnętrznym wyrazem jego głębokiej duchowości. Mamy do niej dostęp za sprawą pisanego niemal przez całe życie "Dziennika duszy". Powierzał mu swe refleksje, zrodzone podczas modlitwy czy podczas rekolekcji. Wyłania się z niego obraz człowieka całkowicie pochłoniętego Bogiem i dlatego oddanego ludziom.

Jego duchowość najlepiej oddają słowa jego dewizy biskupiej: "Oboedientia et pax" - posłuszeństwo (Bogu) i pokój (z ludźmi). "Panie Jezu - modlił się - spraw, bym zawsze miłował i praktykował prostotę, która utrzymuje mnie w pokorze, zbliża do twego ducha oraz przyciąga i zbawia dusze". Chciał być prostym i bezpretensjonalnym a zarazem roztropnym. Zalecał sobie uprzejmość, spokój i niewzruszoną cierpliwość. Zwierzał się, że bardziej skłonny jest "do pobłażliwości i dostrzegania dobrych stron w osobach i rzeczach aniżeli do krytyki i ostrych sądów". Gdy przychodzi pokusa, by ostro zareagować, wybiera milczenie, ufając że będzie bardziej wymowne i skuteczne.

Podczas rekolekcji, odprawianych w 67. roku życia zapisał: "Najwięcej w tych dniach myślałem o śmierci, może już bliskiej, i o tym, by zawsze być do niej przygotowanym". Kilka lat później dodał, że pragnie tylko jednego: by jego życie zakończyło się świątobliwie.

Gdy w 1963 roku papież zmarł na raka, znany francuski pisarz François Mauriac na łamach dziennika "La Croix" podkreślił, że Jan XXIII był człowiekiem pokornym, otwartym na Bożą łaskę i niestawiającym barier działaniu Ducha Świętego. - Bądź błogosławiony, Papieżu Janie, za to, że błogosławiłeś wszystkich ludzi, że mówiłeś do wszystkich jak ojciec, który kocha, że kochałeś ten świat taki, jakim go uczyniły liczne cierpienia i zbrodnie, ale także geniusz i świętość - napisał Mauriac. Dodał, że dzięki Janowi XXIII katolicy zrozumieli, że w Kościele "pomimo starych struktur, wciąż tryska żywa woda początków" chrześcijaństwa.

Zmarł w Watykanie na raka i został pochowany w Bazylice św. Piotra. Jan Paweł II beatyfikował go 3 września 2000 roku. Podczas ekshumacji okazało się, że ciało nie uległo rozkładowi. Wspomnienie liturgiczne - 11 października.

Podczas beatyfikacji, 3 września 2000 roku Jan Paweł II zauważył, że "w pamięci wszystkich utrwalił się obraz papieża Jana z uśmiechem na twarzy i z ramionami szeroko otwartymi, przygarniającymi cały świat". Zaś w ostatnich chwilach swego życia Jan XXIII pozostawił Kościołowi swój testament: "Tym, co najcenniejsze w życiu, jest Jezus Chrystus, Jego święty Kościół, Jego Ewangelia, prawda i dobroć. Ten testament pragniemy dzisiaj podjąć również my, dziękując Bogu za to, że dał nam go jako pasterza".

Pod wieloma względami papież Roncalli przypomina aktualnego następcę św. Piotra. Z "Dziennika duszy", który po sobie zostawił, wyłania się sylwetka chrześcijanina zakochanego w Bogu, wystrzegającego się grzechu i obdarzającego przyjaźnią wszystkich ludzi, bez względu na ich poglądy czy wiarę. Jednak cechą, która go najbardziej wyróżniała, była udzielająca się innym niezwykła pogoda ducha. "Smutny ksiądz - mawiał - jest złym księdzem".

O podobieństwie Jana XXIII do papieża Franciszka przekonuje tekst Pawła Bielińskiego z KAI, który tak opisał duszpasterski fenomen włoskiego hierarchy: "Tak jak w Stambule chodził po bazarach, a w Paryżu przechadzał się między stoiskami bukinistów nad brzegami Sekwany, podobnie w Wenecji często można było go spotkać siedzącego w kafejce na placu św. Marka i gawędzącego z mieszkańcami miasta. Zawsze chciał kontaktować się z ludźmi w sposób bezpośredni, nie uroczysty. ŤTaka jest rola pasterza: liczyć owce jedna po drugiejť - deklarował patriarcha. Jako papież tęsknił do kontaktu z prostymi ludźmi. ŤDziś rano przyjmuję kardynałów, książąt, ważnych przedstawicieli rządów. Ale po południu spędzę parę chwil ze zwykłymi ludźmi, których jedynym tytułem jest godność istot ludzkich i dzieci Bożychť - cieszył się Jan XXIII. ŤZaproszę dziś do siebie - notował - nowych rekrutów Gwardii Szwajcarskiej, abyśmy mogli się poznać przy szklaneczce winať".

Już na początku pontyfikatu zdobył serca ludzi wizytami w szpitalu dziecięcym oraz w więzieniu, gdzie ocierał łzy skazanym i opowiadał, jak jeden z jego krewnych trafił do aresztu za kłusownictwo.

Jan XXIII to także papież pokoju. Początek lat 60. ubiegłego wieku to sam środek zimnej wojny. Amerykanie prześcigali się z Rosjanami w zbrojeniach, a kiedy w 1962 roku wojna światowa wisiała na włosku z powodu tzw. kryzysu kubańskiego, w emocjonalnym przemówieniu radiowym nawoływał do pokoju. Jedną z jego najbardziej znanych encyklik jest "Pacem in terris", ogłoszona w 1963 roku. W dokumencie tym Papież nie skupia się jedynie na apelach, ale w sposób rzeczowy i konstruktywny analizuje przyczyny wojen. Jego zdaniem, gwarantem pokoju może być zabezpieczenie praw przynależnych każdemu człowiekowi. "Niech Chrystus nakłoni wolę wszystkich ludzi do zburzenia dzielącej ich zapory, do umocnienia więzi wzajemnej miłości, do zrozumienia innych, do przebaczenia wreszcie tym, którzy wyrządzili im krzywdę - napisał. - Niech pod Jego działaniem i przewodnictwem wszystkie narody połączy więź braterstwa i niech wśród nich rozkwita i panuje bezustannie tak bardzo upragniony pokój".

Podczas kryzysu kubańskiego wystąpił z publicznym apelem do przywódców USA i Związku Sowieckiego o zachowanie rozwagi. Międzynarodowa Fundacja Balzano uhonorowała Jana XXIII nagrodą pokojową. Był pierwszym papieżem, który złożył wizytę prezydentowi Włoch na Kwirynale. Sam przyjąlm.in. prezydenta USA Johna Fitzgeralda Kennedy'ego, wiceprezydenta USA Lyndona Johnsona, a także córkę i zięcia przywódcy sowieckich komunistów Nikity Chruszczowa. Dzięki tajnym mediacjom z ZS RR doprowadził do uwolnienia z zesłania na Syberii ukraińskiego metropolity Lwowa Iozefa Slipyja. Nie powiodła się natomiast próba uwolnienia kardynała Iozsefa Mindszentyego, arcybiskupa Esztergomu, który po powstaniu w Budapeszcie znalazł azyl w ambasadzie amerykańskiej, Z Polską łączyły papieża bliskie więzy; wobec biskupów polskich wypowiedział znamienne słowa o "Ziemiach Zachodnich po wiekach odzyskanych", a na ostatniej swojej audiencji przyjął prymasa Stefana Wyszyńskiego, którego darzył przyjaźnią.

Gdy Jan XXIII po raz pierwszy wszedł do swych watykańskich apartamentów, otworzył okno, mówiąc: "Wpuśćmy trochę świeżego powietrza". Gest ten stał się symbolem jego pontyfikatu. "Świeżego powietrza" dla Kościoła oczekiwał po soborze, który rozpoczął w 1962 roku. "Był to krok nieoczekiwany, snop niebiańskiego światła" - wyznał w inaugurującym go przemówieniu. Dokonał też na nim kopernikańskiego przewrotu w teologii, wprowadzając rozróżnienie między niezmiennym depozytem wiary a sposobem jej wyrażania, który należy dostosowywać do czasów współczesnych. Przykładem tego była decyzja o odejściu w tekstach soborowych od potępiania czyichkolwiek poglądów na rzecz pozytywnego wykładu wiary.

Taka postawa charakteryzowała go zresztą przez całe życie. - Nie potępiał ludzi, tylko ich błędy - analizuje Zbigniew Czajkowski z KAI. - "Mówiąc zaś słowa miłości i braterstwa, rozbrajał nimi przeciwników i zyskiwał dla Kościoła to, czego inni nie mogli osiągnąć anatemami". Czytając jeden z projektów przygotowanych na obrady soboru, złościł się: "Zobaczcie, w tym schemacie jest 30 cm potępień! Kościół woli dziś posługiwać się bronią miłosierdzia niż surowości" - tłumaczył.

Jego osobowość można zrozumieć dzięki zapiskom rodzącym się niemal przez całe życie, a wydrukowanym po śmierci. "Muszę zawsze o tym pamiętać, że słowo łagodne uśmierza gniew - napisał jako przedstawiciel Stolicy Apostolskiej we Francji. - "Ile kłopotów powoduje szorstkość, wybuchowość i niecierpliwość. Niekiedy obawa przed lekceważeniem ze strony innych i niedocenianiem staje się pobudką do wynoszenia się, nadawania sobie tonów, do narzucania swej woli. To jest przeciwne mojemu usposobieniu. Prostota i bezpretensjonalność nic mnie nie kosztują. Jest to wielka łaska, jaką Pan mi wyświadcza. Chcę nadal iść tą drogą".

Niewątpliwie z oficjalnych biografii Jana XXIII czy sygnowanych jego imieniem dokumentów współczesny człowiek niewiele dowiedziałby się o cechach jego osobowości czy o jego duchowej drodze. Trudno zatem przecenić wydrukowanie "Dziennika duszy", tomu notatek i rozmyślań, zapisanych od roku 1895, gdy Autor miał zaledwie 14 lat, a przerwanych w roku 1962 - na kilka miesięcy przed śmiercią. Zdaniem księdza Lorisa Capovilli, sekretarza Jana XXIII, "nie znamy innego zbioru tego typu, który poprzez nieprzerwany ciąg zapisów duchowych odzwierciedlałby całokształt życia kapłana, a potem papieża i ukazywał to, co on sam zazdrośnie ukrywał, mianowicie jego modlitwę i jego duszę".

Te słowa zostały wypowiedziane przed laty, ale w ich kontekście oraz w kontekście lektury "Dziennika duszy" wszelkie wątpliwości związane z opublikowaniem przez kard. Stanisława Dziwisza notatek Jana Pawła II ustępują. Obydwa dzieła to kolejna cecha wspólna nowych świętych - Jana Pawła II i Jana XXIII.

27 kwietnia 2014 roku w Watykanie, podczas której dwaj błogosławieni papieże: Jan Paweł II oraz Jan XXIII, zostaną ogłoszonymi świętymi Kościoła katolickiego.

5 lipca 2013 roku wydano dekret w sprawie cudu za wstawiennictwem bł. Jana Pawła II. Cudem tym, jak poinformował ks. Federico Lombardi, jest zatwierdzone przez lekarzy i teologów z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i niewytłumaczalne z punktu widzenia medycznego, uzdrowienie kobiety z Kostaryki, cierpiącej na nieoperacyjnego tętniaka mózgu. Kobieta, oglądając beatyfikację Jana Pawła II, zaczęła do niego się modlić, po czym doznała nagłego uzdrowienia. Papież Franciszek poinformował, że razem z Janem Pawłem II, kanonizowany zostanie również bł. Jan XXIII. Data kanonizacji obu papieży zostanie ujawniona na konsystorzu.

Papież Franciszek, podczas konsystorza w dniu 30 września 2013 roku, wyznaczył na dzień 27 kwietnia 2014 roku (tj. Niedziela Miłosierdzia Bożego) kanonizację dwóch papieży Jana Pawła II i Jana XXIII. Jan Paweł II zostanie kanonizowany dziewięć lat po śmierci i trzy lata po beatyfikacji, zaś Jan XXIII pół wieku po śmierci i trzynaście lat po beatyfikacji. W przypadku Jana XXIII papież zdecydował o odstąpieniu od stwierdzenia cudu za wstawiennictwem błogosławionego.

Prefektura Domu Papieskiego ogłosiła, że na kanonizację nie będą potrzebne żadne wejściówki i będą mogli wziąć udział wszystkie osoby, które znajdą miejsce na placu św. Piotra, placu Piusa XII oraz Via della Conciliazione.

Burmistrz Rzymu ogłosił że na uroczystość kanonizacji dwóch papieży ma przyjechać 100 światowych przywódców. Będzie to pierwsza podwójna kanonizacja papieży w XXI wieku i zarazem pierwsza kanonizacja głowy Kościoła od czasu kanonizacji Piusa X w 1954 roku.

31 marca 2014 roku rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi poinformował, że na tą uroczystość został zaproszony emerytowany papież Benedykt XVI.

Papież zawsze uważał się za duszpasterza; odwiedzał w Rzymie kościoły, więzienia i szpitale; w Wielki Czwartek mył stopy, a w Wilki Piątek sam odprawiał nabożeństwo. Nawiązywał szybki i skuteczny kontakt z ludźmi jego serdeczność i dobroć promieniowały spokojem i radością. Z perspektywy jego duszpasterskich zainteresowań należy też oceniać jego przemówienia, które głosił do pielgrzymów, a także obwieszczenia kościelnego magistenum, opublikował: "Ad Petri Cathedram" była jego encykliką III inauguracyjną na urzędzie z 29 czerwca 1959 roku; zawiera oficjalną zapowiedź soboru. Dla upamiętnienia setnej rocznicy śmierci proboszcza z Ars napisał drugą encyklikę, która była poświęcona trosce o stan kapłański (1 sierpnia 1959 roku). 26 września 1959 roku ukazała się encyklika poświęcona modlitwie różańcowej. Czwarta encyklika zajmuje się problemem pracy misyjnej z 29 listopada 1959 roku.

Podkreśla się w niej szczególnie niezbędność posiadania rodzimej hierarchii i znaczenie ludzi świeckich w pracy misyjnej. Z poważnym rezonansem spotkała się encyklika społeczna "Mater et Magistra" z 15 maja 1961 roku poświęcił relacjom między Kościołem a społeczeństwem i światem oraz antagonizmowi między krajami biednymi i zamożnymi. Za sprawę nadrzędną uznał wolność sumienia i wyznania. Szósta encyklika z okazji 1500-rocznicy śmierci papieża Leona Wielkiego - poświęcona jest jedności Kościoła. 1 czerwca 1962 roku ukazała się encyklika, której tematem była pokuta.

Ostatnia encyklika papieża "Pacem in terris" z 11 kwietnia 1963 roku wskazał na prawa i obowiązki człowieka jako fundament pokoju oraz określił warunki zachowania pokoju, opartego na prawdzie, sprawiedliwości i wolności. Apelował o zaniechanie zbrojeń, które grożą katastrofą, ale nie wzywał do unikania wojen, lecz do pozytywnych dążeń na rzecz utrzymania pokoju. Adresatem encykliki byli nie tylko chrześcijanie, ale i "ludzie dobrej woli". W encyklice poruszył temat pokoju wśród wszystkich narodów w wolności i sprawiedliwości, wywarła wielki wpływ. Otwarcie na świat, które głosił papież, niebawem zaczęło oddziaływać także na kraje rządzone przez komunistów. Dlatego też 7 marca 1962 przyjął córkę i zięcia Chruszczowa. Oczywiście stałą troskę poświęcał papież Kościołowi prześladowanemu. Sam napisał modlitwę dla "Kościoła milczenia". "Otwarcie na świat" nie było dla papieża Jana równoznaczne z nagłym zerwaniem z przeszłością. Papież sam raczej był zakotwiczony w tradycji: po tej linii idą jego wskazania w kwestii interpretacji Biblii, jego obstawanie przy łacinie jako właściwym języku studiów teologicznych i zakaz wobec francuskich księży robotników. Również pobożność i głęboka religijność papieża charakteryzowały się tradycjonalizmem, tak jak świadczą o tym zarówno jego "Dziennik duchowy", jak i jego "Duchowy testament". Tym głęboko religijnym nastawieniem żył papież też przez ostatnie miesiące, kiedy już zdawał sobie sprawę z nieuleczalnej choroby, na którą cierpiał. Na początku roku 1963 roku pogorszył się jego stan zdrowia. W drugi dzień Zielonych Świątek, 3 czerwca 1963 roku, papież umarł. Określenia, jakie mu nadano: "Jan Dobry, Dobry Papież Jan", wyrażają nie tylko istotę jego charakteru i działania, ale i sympatię, jaką się cieszył ze strony wszystkich. Jako "papież soborowy" rozpoczął swym pontyfikatem nowy rozdział w dziejach papiestwa; tak przejdzie do historii.


Żródła:

"Poczet papieży" - Michał Gryczyński,

"Poczet papieży" - Jan Wierusz Kowalski.


"Święty Jan XXIII (sylwetka)" - Paweł Bieliński


"Dobry równa się święty" - Ks. Marek Łuczak


USTAWA z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 1994 Nr 24 poz. 83 z późn. zmianami)

Bogdan Pietrzyk